Tzw. film z życia, ale niesamowicie usypiający, tak że nawet dramatyczne wydarzenia nie były w stanie wybudzić mnie z drzemki. Psychoanalityczny seans dra Devereux pomaga na tyle, na ile człowiek potrafi pomóc człowiekowi - zrozumieć go, obdarzyć uwagą i dobrym słowem, poza tym jest pseudonaukowym bełkotem, skrzętnie ukrywanym przed światem do 1985 r.
Film nieciekawy, bo - co dziwne - bez emocji. Dla mnie - do zapomnienia.