Aktor (i nie tylko) idealny. Marzenie kamery, odkrycie tysiąclecia. Mało kto potrafi mnie tak przekonać do swojej gry. Każda jego rola to nowe odkrycie jego nieposkromionej wydaje się fantazji - bawi się rolą, a jednocześnie swoją pracę traktuje śmiertelnie poważnie. Ma fantastyczną umiejętność mówienia różnymi akcentami i głosami (od naśladowania mekyskańskiego akcentu po akcent holenderskiego Żyda), wraz ze swoim charakterystycznym "mamroczącym" sposobem mówienia. Niesamowita ekspresja, pomimo tego, że gra bardzo oszczednie aż kipi od emocji i uczuć które nim targają (p. Traffic). Może grać w bylejakim filmie, a i tak jego kreacja będzie małym arcydziełem, choćby pojawił się w nim tylko na 5 minut. Itd., itd. Fantastyczny - brak mi słow. Zdaje się, że wyszła apoteoza. Rzadko mi się zdarza, ale w wypadku Benicia sie nie waham i nie cofam ani jednego słowa...